wtorek, 13 października 2015

  Tak oświadczył mój kolega,  gdy z grupą znajomych siedzieliśmy pod Wawelem. Nikt się nie odezwał,  lecz w głowie każdy policzył ile piw zdążył wypić.

  Dlaczego ludzie mają nawyk informowania innych o kaloriach w ich posiłkach?  Uważasz mnie za tak nieświadomą, że odczuwasz potrzebę oświecenia mojej pustej główki? Gdybyś wiedział, że miałam anoreksję, a siedząca obok Ciebie koleżanka walczyła długi czas z bulimią, też byś tak mówił?

  Nie trzeba rzucać komuś w twarz, że burger, który je ma 600 kalorii, a szarlotka, jego mamy, w jednym kawałku pewnie z 300. I na 100% ma w sobie biały cukier! A koleżanka ma sałatkę z awokado, które też jest bardzo kaloryczne. A do tego dressing z oliwy, toż to morze tłuszczu!

  Nie jemy dla kalorii. Jemy, aby nasze włosy rosły błyszczące i gładkie, by paznokcie były silne. Spożywamy posiłki, aby mieć siłę na naukę i na tańczenie do białego rana. Kobiety potrzebują więcej tłuszczy, by ich organizm działał prawidłowo. Mężczyźni muszą zaś zjeść więcej, gdyż ich zapotrzebowanie jest wyższe.Owszem, ważne jest, by dieta była zdrowa i zbilansowana, ale nie popadajmy w paranoję. Kawałek pizzy nikogo jeszcze nie zabił. Utrzymanie balansu jest ważne zarówno dla zdrowia fizycznego, jak i psychicznego. 


  Przestańmy zaglądać do obcych talerzy. W dzisiejszym świecie od małego uczeni jesteśmy co jest dobre dla naszego organizmu, a co niekoniecznie. Więc ja ŚWIADOMIE zignoruje te lekcje i z przyjemnością zjem zapiekankę z Okrąglaka. Więc czemu psujesz mi tę chwilę? Zaraz wrócę do tych moich pełnych węglowodanów owsianek, tłustego awokado i kalorycznego łososia. Równowaga pomiędzy dobrym i złym musi być zachowana. Nie dajmy się zwariować "fitnessowej" modzie. Zdrowy rozsądek to podstawa

          


Co sądzicie, o wtrącaniu się w odżywianie innych osób? 


Krakowianka



7 komentarze:

  1. Nienawidzę liczenia kalorii, to kompletnie bez sensu. Chyba że dotyczy osoby z nadwagą, ale nawet wtedy to jest indywidualna sprawa tej osoby. Dobre piwko bardzo lubię i gdyby mi ktoś zwrócił uwagę na coś tak prozaicznego jak kalorie (w domyśle przytyjesz jeżeli wypijesz) to chyba zabiłabym ś miechem.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Cieszenie się chwilą z przyjaciółmi nie jest miejscem na takie pierdoły ;)

      Usuń
  2. Wtrącanie się w czyjś talerz zdecydowanie nie należy do najodpowiedniejszych zachowań, ale faceci zwykle są nietaktowni i nie widzą w tym problemu. Zwróć też uwagę na to, że większość gości, którzy zabierają się za siłkę woli policzyć sobie dzienne zapotrzebowanie i traktować dietę bardziej matematyczno-logicznie niż - tak jak kobiety - zdroworozsądkowo, zdobywać informacje, edukować się, czytać składy etc. Acz nie zgadzam się zupełnie z trendem promowanym wśród kobiet, które mają kilka kilogramów do zrzucenia a robią z diety fizykę kwantową zamiast ruszyć tyłek i jeść więcej warzyw (oczywiście nie mówię tu o zaburzeniach odżywiania, to osobny temat).

    OdpowiedzUsuń
  3. Wtrącanie się w odżywanie innych? Zdecydowanie nie! Wystarczająco mam roboty z własnymi zasadami żywieniowymi, a jeśli ktoś skorzysta z jakiś moich blogowych pomysłów, to się tylko cieszę :) A co do liczenia kalorii, to mam na to alergię.
    Iza z moon-child.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony się z Tobą zgadzam. Z drugiej jednak zdrowe odżywianie jest teraz modne i jest też ważne. Czasem warto kogoś uświadomić o jego złych nawykach

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę, gdy ktoś zagląda mi w talerz. Ja nie wtrącam się w to co ktoś inny je, więc dobrze by było, gdyby pozostali też się nie wtrącali w moje żywienie. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o zaglądanie z troski, bo w przeszłości trochę nabroiłam i rozumiem, że moją mamę niesamowicie korci pilnowanie mojego jedzenia, ale jeżeli ktoś rzuca na lewo i prawo informacjami, ile co ma kalorii, czy jest zdrowe lub też nie, to krew mnie zalewa. To, że ja nie jadam słodyczy (bo się ich jeszcze boję po prostu) nie oznacza, że mojej najlepszej przyjaciółce, która łakocie uwielbia jak ja dawniej mam wymieniać cały ich skład i co jest dobre a co be, bo to nie moja sprawa. Smakuje? No to na zdrowie, przyjemność i radość! Idealnie pasuje mi tu pewien tekst, który znalazłam kiedyś na tumblr, podsumowuje jak dla mnie cały temat: ""Eat whatever you want, and if anyone tries to lecture you about your weight: EAT THEM TOO!"

    OdpowiedzUsuń